AZOTY REMISUJĄ Z ORLEN WISŁĄ PŁOCK I PRZEGRYWAJĄ PO RZUTACH KARNYCH
W sobotnim starciu srebrnego i brązowego medalisty ubiegłego sezonu było wszystko to co powinno cechować świetne widowisko sportowe – piękne bramki, doskonałe interwencje, walka i olbrzymie emocje. Po remisie w regulaminowym czasie gry Orlen Wisła Płock pokonała Azoty-Puławy w rzutach karnych.
Pierwszy kwadrans to przede wszystkim doskonała gra bramkarzy – Marcina Wicharego i Vadima Bogdanova. Co prawda pierwsi gola zdobyli miejscowi, ale potem trzy razy z rzędu trafiali goście i to Orlen Wisła uzyskała w szóstej minucie dwubramkowe prowadzenie. Kolejne fragmenty gry to dużo nieskuteczności z obu stron i wspomniana dobra postawa bramkarzy. Puławianie korzystając z udanych interwencji Bogdanova zaczęli odrabiać straty. W 15. minucie po dwóch z rzędu trafieniach Marko Panica azotowcy wyszli na prowadzenie 5:4. Gospodarze utrzymywali minimalne prowadzenie przez kolejnych pięć minut, ale nie wykorzystali szansy na podwyższenie wyniku. Zemściło się to w końcówce pierwszej odsłony. Ostatnie 10 minut należało bowiem do nafciarzy, którzy odzyskali prowadzenie, a dzięki pewnej i skutecznej grze w ataku wyszli na dwubramkowe prowadzenie 12:10.
Druga połowa przysporzyła olbrzymich emocji. Na początku tej odsłony trwała wymiana ciosów między Sime Ivicem a Marko Panicem. Obaj zdobyli po dwa gole i w 34. minucie nadal dwiema bramkami prowadzili goście. Chwilę później nafciarze wygrywali już 15:12 i od tego momentu zaczęła się fenomenalna gra Bogdanova. Rosyjski bramkarz Azotów bronił w niemożliwych wręcz sytuacjach. Jego koledzy w ataku jednak mozolnie odrabiali straty. Wreszcie w 46. minucie po kontrze skończonej przez Adama Skrabanię na tablicy wyników widniał remis po 20. Trzy minuty później Panić zdobył 21 gola i Azoty-Puławy odzyskały prowadzenie. Ale goście w swoich szeregach też mieli wyjątkowego snajpera i chwilę później Ivić doprowadził do remisu.
Ostatnie 10 minut to istny horror. Było wszystko – udane interwencje bramkarzy, niewykorzystane karne, wykluczenia i niewykorzystane szanse. W 59. minucie przy stanie po 24 Adam Morawski obronił rzut karny Panica, a na 9. sekund przed końcem Bogdanov wyłapał rzut Gilberto Duarte. Niestety, przy tej interwencji bramkarz puławian niefortunnie się poślizgnął i musiał opuścić boisko. Jego miejsce między słupkami zajął Daniel Dupjachanec. W ostatnim rzucie Nikola Prce trafił w poprzeczkę i sędziowie zarządzili serię rzutów karnych. A w tych to płocczanie wykazali więcej skuteczności. Zaczęło się od udanej interwencji Daniela Dupjachaneca przy rzucie Michała Daszka, ale później w roli głównej wystąpił Adam Morawski, który zatrzymał rzuty Witalija Titowa i Marko Panica. Przegrywając po rzutach karnych puławianie zainkasowali jeden punkt iż dorobkiem 15 punktów zajmują czwarte miejsce w tabeli PGNiG Superligi.
W szóstej serii gier puławscy szczypiorniści w środę 4 października w Zabrzu zmierzą się z tamtejszym Górnikiem. Bezpośrednią transmisję z tego spotkania o godz. 20.00 przeprowadzi stacja Canal+ Sport. Podopieczni trenera Daniela Waszkiewicza przed własną publicznością ponownie zaprezentują się w sobotę 14 października. W hali MOSiR przy al. Partyzantów podejmować będą słabo ostatnio spisującą się Sandrę Spa Pogoń Szczecin. Początek tego spotkania zaplanowano na godz. 18.00.
(KSAP), (b), fot. Bartek Czech